„Ulice Hanoi”
Myślę Wietnam i widzę kłębowisko garnków, kapeluszy i śrubek na straganach. Czuję na skórze wilgotne gorące powietrze, które oblepia mnie jak mokre prześcieradło zbudzonego ze snu w innym kraju, w innej pachnącej egzotyką rzeczywistości. Zderzam się ze ścianą dźwięków – pomrukiwanie tłumu, pojękiwanie silników skuterów, jazgot klaksonów, skrzek bazarowej gawiedzi. Wietnam – to uczta dla zmysłów, czasem chwila zadumy, podglądanie niezwyczajnej zwyczajności.
Pieczony pies na lunch, gdy przechadzasz się pomiędzy rzędami straganów, nikogo tu nie dziwi.Na początku każdej podróży zawsze różnice widać ostrzej. Później próbujesz wietnamskiej kawy i zaczynasz akceptować, przyzwyczajasz się. Z każdym łykiem smakuje coraz lepiej. Staje się twoją gorzką towarzyszką podróży, bez której nie umiesz i nie chcesz się już obyć. Choć na początku jej smak przyprawiał cię o dreszcze. Wsiąkasz. Wtapiasz się w klimat, wsysany przez macki miasta. Wiesz, jak smakuje czas. Zwalniasz tempo. Coraz wolniej przemierzasz wąskie ulice, coraz częściej zatrzymujesz się przy niskich zabudowaniach. Zaczynasz dostrzegać żywiołowość i energię ludzi. Liczba garnków, kapeluszy i śrubek na straganach przestaje dziwić. Nie zadajesz już pytań, po co i komu są potrzebne. Bez większego sprzeciwu dajesz się oszukać przy kupowaniu owoców, których nazwy nawet nie znasz, ale kochasz ten dźwięk, kiedy nazywa je sprzedawca. Widzisz soczystą, aromatyczną kulę, pachnącą świeżością. Zaczynasz rozsmakowywać się w gotowanym ryżu, którego temperatura jest dużo niższa niż powietrze w pomieszczeniu, w którym go podają. Godzisz się z myślą, że z większością spotkanych ludzi możesz wymienić tylko ukłony i uśmiechy…
„Ulice Hanoi” – to projekt, który nie jest reportażem. W wielu miejscach w tym mieście nawet nie byłam. W tych, które udało mi się odwiedzić, spędziłam często wiele godzin. Patrząc. Przyglądając się. Czekając. Czasami to czekanie nie kończyło się naciśnięciem migawki. W innych miejscach przykładałam aparat do oka kilka razy.
Ten projekt to chwile, emocje, wrażenia. Moje odbicie w lustrze miasta. Brak tu odpowiedzi na pytania, raczej zachęta do ich zadawania. Nadzieja na pobudzenie ciekawości niż jej pełne zaspokojenie.
Katarzyna Urbanek – absolwentka Studium Fotografii ZPAF i Akademii Fotoreportażu
Uniwersytetu Warszawskiego. Zdobywczyni I. miejsca w konkursie Open Wall Luxembourg Street Photography Festival 2019, laureatka „Short Street Stories” Trieste Photo Days Festival 2019, Brussels Street Photography Festival 2019, 8. edycji Leica Street Photo 2018. Jej pasją jest fotografowanie życia ulicy.